Ścieżko moja –
wstążko, co oplatasz ziemię,
Stając się
darem czasu, który mnie kołysze.
Rozsypane
opiłkiem słoneczne promienie,
Tworzą z
ciebie w przestrzeni maluteńką rysę.
Pogubiłam na
tobie stopy rozbiegane,
Śladem znacząc
pamiętnik mego dorastania.
Dziś odciskam
podeszwy zniszczone, zdeptane
I stawiane na
szlaku w rytm spacerowania.
Wijesz się na
wyżynach, spływając w niziny,
Zwężasz się i
oddalasz w horyzoncie progu.
Porastają twą
krawędź osty i maliny,
Koralami cię zdobią
wianki, wieńce głogu.
Bywa czasem, że
drzewo swój parasol chyli
Nad strumieniem
twojego nurtu przeznaczenia
I cień słodki w
upale orzeźwieniem pyli,
Lecząc rany niemocy,
słabości, zmęczenia,
A nierzadko mi
trzeba pod żaglami żaru,
Którym płonie baldachim
złocistego nieba,
Iść do przodu,
gdzie wiedziesz mnie falami skwaru,
Odmawiając mi wody
lub kruszyny chleba.
Bywa czasem, że
w drodze nawiedzi mnie burza,
Deszcz strumieniem
łez zmyje obolałe ciało,
Opuchnięte stopy
otuli kojąca kałuża,
By mi lżej, wygodniej
się maszerowało
I niekiedy o świcie,
zanim ptak się zbudzi
Zbieram z liści,
kamieni krople świeżej rosy,
Która płomień pragnienia
na mych ustach studzi
I namaszcza nadzieją
rozczochrane włosy.
Ścieżko moja –
wstążeczko na palcach wskazówek,
Ile metrów przede
mną szczodrze rozpościerasz?
Trzymam w dłoni
niewielki, zużyty ołówek,
Którym kreślę w
zeszycie co jest wokół teraz…
Czy mi starczy
rysika w tej mizernej kredce?
Czy to raczej jest
długość gasnącego życia?
Widzę ciebie ma
ścieżko,… ciekawość mnie łechce,
Bo masz jeszcze
tak wiele w sobie do odkrycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz