Mój czas się gdzieś zgubił,
zatrzymał, zatracił,
Został w tyle za progiem odległej
przeszłości,
Tęsknotą za przeszłością godziny me
okrasił,
I nie okazał mej duszy ni krztyny
litości.
Jestem teraz w tym miejscu i o
takiej porze,
Więc trudno się odnaleźć w
przestrzeni mi obcej.
Wokół mnie drzemie puste i uśpione
morze
Teraźniejszości, w której relacje
są chłodne.
Szum wiatru wciąż ciągnie szelest
długich sukni.
Słoneczniki się chylą parasolem pod
słońcem.
Na ławeczce przy bluszczem
porośniętej studni
Rozkoszuję swą duszę zapisanym słowem.
Zapach malin i słodki smak czereśni
w sadzie,
Szczyptą rosy wzmocniony w koszyku listowia,
Poprószone w ogrodzie złotymi opiłkami
bazie
Płoną ogniem jak ściana miękkiego wezgłowia,
A tuż obok piwonie i róże w koronach,
Stokrotkami wyszyte kołnierze, mankiety
I jaśminy we śnieżnych, słodziutkich
pomponach,
Fiołków tęczą zdobione, szerokie berety,
Pszczół, motyli, biedronek niezliczone
roje,
Wiatru palce tańczące na traw klawiaturze
I żywicą pachnące drzew młodziutkich
słoje,
Astry chińskie żarzące się w krwistej
purpurze,
Świerszczy licznych jak armia pełne
filharmonie
I wieczory się tlące świętojańską iskrą,
Delikatne jak harfy kwiatów drobnych
powoje –
Wokół mnie się rozkrzewia to po prostu
wszystko,
Chociaż inne dokoła wznoszą się witraże,
Oschłym, szorstkim szkłem dzieląc szarą
rzeczywistość…
Niepoprawienie, zachłannie, nieustannie
marzę,
No i tęsknię, że dzisiaj żyć mi tutaj przyszło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz