Zastygam wzrokiem
w sekundzie
Puchem
strąconym z dmuchawca,
Milcząca w
zgiełku i szumie
I oderwana od
świata.
Wszystko się
dzieje gdzieś obok
Jakoby poza
mym ciałem.
Dusza w
przestrzeni jak obłok
Widzi to
wszystko wspaniałe
I zawieszona
nad ziemią
Podziwia
wszelkie stworzenie.
Minuty sennie
się chwieją
I giną
niepostrzeżenie…
Czas niczym
woda przez palce
Skapuje
nieświadomością
I w mglistej,
przewiewnej halce
Gnany jest precz
z niewdzięcznością.
Tak wiele z
oczu tracimy,
Wiele gubimy w
chaosie.
Za czymś
bezmyślnie gonimy.
Siejemy swych
żądań krocie…
Pochylam się
nad minutą
W jej bladym
cieniu istnienia.
Pogardzam
wszelką obłudą
I szukam
śladów wspomnienia.
Wtapiam się w
każdą godzinę
Jak liść w
kropelce bursztynu.
Kiedyś na
pewno przeminę
Jak nic wśród
płynących minut.
Nie chcę więc
zniknąć jałową
I nie chcę być
bez znaczenia
Jak szeptem
natchnione słowo,
Które nic w
nikim nie zmienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz