Złote pasemka
w warkoczach brzozy za oknem,
Łzy strącone z
gałęzi wiatru pocałunkiem,
Świt
przeszywający na wskroś mrożącym chłodem,
Żałobnice na
trawie rozsypane sznurkiem…
A ja w łyku
herbaty odnajduję łąki,
Akacje, co w
kokonach pszczoły rozpieszczają,
Jagody, której
w runie iskrzą szronem pąki
I lipy, co się
miodu wstążką przepasają.
A ja w łyku herbaty
dostrzegam konwalie,
Lawendę, która
niebo sprowadza na ziemię,
W jej toni z przyjemnością
przyglądam się malwie
I czuję cytrynowe
imbiru korzenie.
A ja w łyku herbaty
z bukietem nagietka
Ozdobionym kokardą
mięty i maliny
Słyszę echo, co
ptactwo unosi jak rzeka,
Wypełniając tym
śpiewem każdy rys szczeliny…
Obok kosze jarzębin
pełne są owoców,
Kasztany oraz dęby
bogato brzemienne,
Pajęczyny plecione
z siwiuteńkich włosów
I rosy kryształowe
dukaty bezcenne,
A w mych dłoniach
maleńka filiżanka wiosny,
Lata, które dojrzewa
niczym bursztyn słońca,
Aromat rozmarzenia
beztroski, radosny
I jesień, którą
gościć potrafię bez końca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz