wtorek, 17 listopada 2020

KRUKOWATE

Przed czymże to nas takim żalem przestrzegacie,

Czarne pióra na niebie wiatrem rozkładając?

Przed czymże w stadzie lub same uciekacie,

Krzyk i lament złowróżbny echem rozsiewając?

 

Co wy wiecie, a czego ludzki umysł nie zna?!,

Że drwicie, na gałęziach siedząc przygarbione.

Czy gorycz was przepełnia niewezbrana przez nas,

Że chodzicie po trawie w liściach rozdrażnione?!...

 

Jakiż ból to w was pęka piękne żałobnice,

Że w płaszczach przygnębienia wszędzie się włóczycie?...

Skrzydła wasze – falbany, co tworzą spódnicę –

Złotym liściem się błyszczą, co zda się obszyciem.

 

O, czcigodne orszaki hebanowych lotek,

Wyczesane palcami zalotnego wiatru.

O, znawczynie przeróżnych sekretów i plotek!,

Przy was słychać posępne upływanie czasu,

 

Przy was słońce wygasa i blednie zlęknione,

Księżyc niczym właz światła zdaje się rozpierać.

Wy, co jakby kolebki rytmem rozchodzone,

Jakże długo będziecie szarości rozcierać

 

I nostalgii nutami skapywać na ziemię

Niczym bryły, co węglem rozrzuconym leżą?

O, wy – proroków klątwą naznaczone plemię!,

Czyż to od waszych modłów dni smaki zależą?!...

 

Jakże ma nie zachwycić wasza populacja,

Która na niebie, niby ziarna maku, błyszczy?!

Przez was jest obwieszczana natury stagnacja.

W waszych piórach sen ciszy rzęsami się iskrzy.

 

Lećcie!, lećcie!... spłoszone, debatą skłócone,

Jak latawce, co czernią zasłaniają niebo.

Każdy będzie dobitnie w każdą świata stronę

Chwalił wasze niezwykłe, oryginalne piękno,

 

Niczym liter, co w rzędzie czarnym atramentem

Są zapisem mądrości zbieranej od wieków.

Lubię dumać zalana waszych stad zamętem,

Bo wasz chór wywołuje refleksję w uśmiechu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz