wtorek, 30 kwietnia 2024

PÓŹNY PORANEK

Twoje włosy rozrzucone na poduszce

Ciągle czuję, leżąc obok, na mej twarzy.

Pod prysznicem strumień wody wartko pluszcze.

Żebyś wyszła wreszcie z domu, mi się marzy,

Więc udaję, że mnie sen w swych sidłach trzyma,

Że powieki mi ołowiem nadal ciążą.

Dzień się ciężko mi przy tobie wszak zaczyna

A me myśli niczym śmigłem w głowie krążą.


Ref.

Kiedy słyszę jak za sobą drzwi zamykasz,

Wstaję całkiem obolały z wielką ulgą.

Choć za wady mnie przenigdy nie przeklinasz,

To przekonać mi się do nas wciąż jest trudno.

Nie potrafię się oswoić z taką myślą,

Że się będę musiał sobą z tobą dzielić.

Nie wiem nawet jak i kiedy że nam przyszło

Jedno łóżko wspólnie nocą po świt ścielić.

Nie pojmuję, co się ze mną w prawdzie dzieje.

Gdy cię nie ma, szukam miejsc, co po nas stygną,

Lecz gdy jesteś a za oknem właśnie dnieje,

Chcę byś znikła, bo mi chwile z tobą brzydną.



Kubek kawy mnie wybawi z odurzenia,

Aromatem ziaren zapach twój ścierając

Niczym gumką szkic, co powstał od niechcenia,

Nic mym oczom weń wpatrzonym już nie dając.

Ignorując zaś zegara ponaglenia,

Dosiadając zaprzęg koni mechanicznych,

Ruszę prosto, aby pozbyć się myślenia

O nas jako czasie dosyć lakonicznym.


Ref.

Ciągle słyszę jak za sobą drzwi zamykasz

Rozkoszując się bezwstydnie wielką ulgą.

Lubię, kiedy z mego życia nagle znikasz,

Bo przekonać mi się do nas wciąż jest trudno.

Nie potrafię się oswoić z taką myślą,

Że się będę musiał sobą z tobą dzielić.

By to wszystko, co jest wspólne, wreszcie prysło,

Muszę klina whisky z lodem sobie strzelić.

Nie pojmuję, co się ze mną w prawdzie dzieje.

Gdy cię nie ma, szukam miejsc, co po nas stygną,

Lecz gdy jesteś a za oknem właśnie dnieje,

Chcę byś znikła, bo mi chwile z tobą brzydną.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz