czwartek, 8 grudnia 2022

NIBY RAZEM

 Ciągle się ranimy, lekko słowa ważąc,

Bez zastanowienia, bez pohamowania.

O byciu kochanym nieustannie marząc,

Innym nie umiemy dać poszanowania.


Byle jaka bzdura często jest zapłonem

Do dość agresywnej, przykrej sytuacji -

Wtedy awantura trzęsie całym domem,

Bo każdy do siebie ciągnie słuszność racji.


Wulgaryzmy dudnią w zderzeniu ze ścianą,

A gestykulacja przerasta kontrolę!

Nigdy już nie będzie pomiędzy tak samo…

Zdaje się, że wszystko, co piękne, skończone.


Trudno zgadnąć: kiedy?!... z jakiego powodu?…

Nienawiść się w serca podstępnie wprosiła!

Ów serc wciąż czujemy ból ssącego głodu

Miłości, którą gniewu roztrzaskała siła.


W metrze kwadratowym narasta napięcie.

Już nie potrafimy dostrzec w sobie dobra.

Osoba… ta, w której widzieliśmy szczęście,

Nie jest już do siebie – tej dawnej – podobna.


Szukamy atrakcji i kogoś lepszego.

Dławimy się żalem, pretensją dusimy.

Na drabinach wózka przez nas ciągniętego

Wredną pustkę życia z jękiem prowadzimy,


Lecz… kiedy nadchodzi moment samotności,

Kiedy śmierć okrada nas z drugiej połowy,

Nagle odczuwamy środek ciężkości

I niespodziewanie wpada myśl do głowy,


Że ktoś odszedł od nas… jednak bardzo bliski…

Zostawił po sobie zdjęcia i ubrania,

Zapach na poduszce, do mankietów spinki

I mnóstwo tematów wartych obgadania.


W przedpokoju słychać ciągle jego kroki,

A na skórze dotyk stygnie jego dłoni.

Tęsknota się staje dla nas jak narkotyk -

Wyniszcza i trzeźwym w myśleniu być broni.


Ciągle się ranimy, lekceważąc siebie,

I szukamy tego, co już posiadamy.

Ile mamy szczęścia? - tego z nas nikt nie wie,

Bowiem się kłamstwami złudzeń otaczamy.

grafika pochodzi ze strony: tapeciarnia.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz