czwartek, 18 lutego 2021

PSZCZÓŁKA

Mała pszczółka Anastazja,

Którą niosła, hen!, fantazja,

W ulu już się przebudziła,

Więc za wiosną wyruszyła,

Nie czekając, aby pszczółki –

Anastazji przyjaciółki

Z zimy już się przebudziły

I wraz z nią ul opuściły.

Znana z tego Anastazja,

Którą kusi wciąż fantazja,

Niepokornie i niegrzecznie

Czekać na nic wcale nie chce,

Więc wyfruwa po kryjomu,

I nie mówiąc nic nikomu,

Na spotkanie rusza wiosny,

Czując w sercu zew radosny.

Z ula wnet się wychyliła

I skrzydełka rozchyliła,

I uniosła się w przestrzeni,

A tu wokół… śnieg się mieni,

Mróz jej czułki podszczypuje,

Wiatr ją chłodem w odwłok kłuje,

Płatkiem sypią się niebiosa.

Drży od zimna pszczółka bosa.

Gdzie przycupnąć? Gdzie się schować?!

Nie chce pszczółka zachorować.

Lata, szuka więc schronienia…

Wnet!, się świat w śnieżyce zmienia.

Jak nie huknie!, nie zawieje…

Świszczą wrogo białe knieje.

Zamieć batem wymachuje.

Mróz w szaleństwie jej wtóruje

I dołączył do tej spółki

Wiatr, co dmuchnął w skrzydła pszczółki,

Więc się pszczółka potoczyła

I do sopla przykleiła.

Co to będzie?... Co to będzie?... –

Lament żalu słychać wszędzie.

Pszczółka płacze przyklejona

I przy soplu uwięziona.

Czyżby wiosna się spóźniła,

Że się zima panoszyła?!

Z soplem walczy mała pszczółka,

Czyniąc skrzydłem drobne kółka,

Lecz odwłokiem przymarznięta,

Sytuacją swą przejęta

Przerażenie w sercu czuje,

Coraz ciszej popłakuje.

Połknie pszczółkę sroga zima.

Taka w skutku to przyczyna,

Gdy się czyni według siebie,

Choć o wszystkim jeszcze nie wie,

Gdy dorosłych nie szanuje,

Tacie, mamie dokazuje.

Biedna pszczółka, bo niegrzeczna,

Wobec wszystkich krnąbrna, sprzeczna.

Co tu robić? Co tu czynić?

Siebie tylko może winić

Za bezmyślność i głupotę,

Do swobody też ochotę.

Biedna pszczółka Anastazja…

Gdzież podziała się fantazja,

Co ją kusi i buntuje,

Do zabawy nawołuje?!

Wbrew to samej Anastazji

Przyjaciółki to w fantazji

Mała pszczółka nie znajduje,

Więc w niedoli popłakuje,

A jej lament wiatr rozsiewa,

Żalem krusząc nagie drzewa.

Na te jęki i wołania

Z domu człowiek się wyłania

I postrzega, że do sopla

Przyklejona, niby kropla,

Mała pszczółka drży zmarznięta,

Sytuacją swą przejęta.

Urwał sopel, jak ząb dachu

I z odwagą, i bez strachu

Na blat stołu go położył,

A gdy sopel się rozłożył

Plamą wody na obrusie,

Człek pochylił krągłą buzię,

Obserwując małą pszczółkę,

Którą z stołu wziął na półkę

I osuszył, uratował

I do ula szybko schował.

Nie rób nigdy, co uważasz,

Bo na troski się narażasz.

Czyń, co radzą ci mądrzejsi,

Doświadczeni, doroślejsi.

Nie bądź niczym Anastazja,

Bo nierzadko to fantazja

Swym podstępem pomalutku

Wpędzi cię w pułapkę smutku.

Słuchaj zawsze mamy, taty,

By twój pomysł to pstrokaty

Nie zapędził cię w kłopoty

Wbrew zakazom, dla ochoty.

Teraz pszczółka Anastazja

Zważa, co też jej fantazja

Lekkomyślnie podpowiada.

Wie, że w życiu jedna rada

Najważniejsza zawsze bywa –

Kto niegrzeczny, ten przegrywa.




2 komentarze: